Strona w budowie, zapraszamy wkrótce...

Zapraszamy już za:

[wpdevart_countdown text_for_day="Dni" text_for_hour="Godzin" text_for_minut="Minut" text_for_second="Sekund" countdown_end_type="date" font_color="#000000" hide_on_mobile="show" redirect_url="" end_date="21-09-2020 12:00" start_time="1600339301" end_time="0,1,1" action_end_time="hide" content_position="center" top_ditance="10" bottom_distance="10" ][/wpdevart_countdown]

Strona w budowie, zapraszamy wkrótce...

Jak zmieniał się rynek notebooków na świecie w 2018 roku. Czym chcą nas zaskoczyć producenci laptopów w 2019 roku? – podsumowanie Krzysztofa Bogackiego.

Czas podsumować rok w świecie komputerów mobilnych. Przyglądamy się temu, jak zmieniał się rynek laptopów w 2018 roku. Jakie konstrukcje okazały się być szczególnie interesujące? Czy zobaczyliśmy jakieś przełomowe modele oraz czego możemy spodziewać się w 2019 roku?

 

Po pierwsze zmiany od środka

Zwykle motorem napędowym dla producentów laptopów by odświeżyć swoją ofertę są nowe układy czy to CPU czy GPU. Jak pod tym względem prezentował się rok 2018? Zacznijmy od tego, że dopiero na początku 2018 roku zaczęły masowo pojawiać się na sklepowych półkach laptopy z procesorami mobilnymi ósmej generacji zaprezentowanym i jeszcze jesienią 2017. Chodzi naturalnie o procesory Kaby Lake U. Układy te można swobodnie nazwać dosyć rewolucyjnymi, nie tyle ze względu na architekturę czy zużycie energii, a większą liczbę rdzeni niż w przypadku wcześniejszych generacji procesorów Intel Core. Wiosną zobaczyliśmy także procesory ósmej generacji skierowane do bardziej wydajnych, większych i cięższych laptopów: Coffee Lake H. Trafiły one do konstrukcji dla graczy i bardziej zaawansowanych laptopów biznesowych czy mobilnych stacji roboczych. Podobnie jak w przypadku układów klasy U, także i tutaj wzrosła liczba rdzeni. Zmiany te zaowocowały nowymi modelami laptopów, często jednak wykorzystujących kadłubki zeszłorocznych konstrukcji.

A co z AMD? Tutaj niestety mamy wciąż do czynienia z zaskakującą sytuacją. Istnieją procesory mobilne tego producenta, dostatecznie dobre by powalczyć z układami Intela i odcisnąć swoje piętno na niektórych częściach laptopowego rynku. Jednocześnie notebooków z tymi układami właściwie brak. Najwięksi producenci pokazali swoje konstrukcje wyposażone w procesory AMD Ryzen drugiej generacji, tyle tylko, że te modele często nie domagały w porównaniu do podobnych laptopów na układach Intela. Winy zwykle nie ponosił jednak sam procesor, a takie zabiegi jak np. ograniczenie obsługi pamięci RAM wyłącznie do tyłu jednokanałowego czy śmiesznie mało pojemna bateria.

Zgoła odmiennie wyglądała sytuacja mobilnych GPU. W przypadku układów graficznych nie możemy mówić o nowościach 2018 roku, a jedynie o popularyzacji rozwiązań które widzieliśmy już w roku poprzednim. Najlepszym przykładem mogą być chyba karty z serii Max-Q NVIDII, a więc układy będące normalnymi kartami graficznymi NVIDIA GeForce, ale dostosowanymi poprzez niższe taktowania do cieńszych i lżejszych laptopów.

Omawiając to, co wydarzyło się w wewnętrznej konfiguracji laptopów w 2018 roku nie sposób  pominąć pierwszej, niekoniecznie udanej, próby szturmu na rynek w wydaniu notebooków z procesorami ARM. Zmianę tą umożliwił Microsoft, oferując Windows 10 dla procesorów w architekturze ARM, a nie x86. Niestety pierwsze konstrukcje tego typu, oparte o znane przecież doskonale ze smartfonów, procesory Qualcomm Snapdragon 845 zawiodły oczekiwania. Ich wydajność okazała się żenująco niska, porównywalna nie z Intel Core, a raczej niemal zapomnianymi już Atomami. To jednak tylko pierwszy krok układów ARM w świecie laptopów z Windows. Z pewnością nie ostatni.

 

 

Zmiany z zewnątrz

Laptopy zmieniają się także wizualnie. W mijającym 2018 roku coraz częściej obserwowaliśmy konstrukcje które pełnymi garściami czerpały ze świata telefonów komórkowych. Coraz węższe ramki ekranu, budowane tak by zmniejszyć całą konstrukcję laptopa, stosowanie nietypowych materiałów do konstrukcji obudowy czy wreszcie odejście od standardowych kolorów. Zmiany te przechodzą nieco wolniej także do świata laptopów skierowanych dla odbiorcy biznesowego. Takie maszyny zwykle bardziej konserwatywne, także przechodzą powolną przemianę estetyczną, co widać po komputerach producentów takich jak HP, Dell czy Lenovo. Urządzenia te stają się coraz bardziej smukłe, lekkie, a producenci przywiązują większą wagę niż wcześniej na przykład do układów chłodzenia. Do konstrukcji biznesowych zresztą jeszcze powrócimy.

Stylistyczne zmiany nie ominęły zresztą całości rynku laptopów. Są to jednak zmiany ewolucyjne, bo “odchudzanie” trwa już wiele lat. Coraz częściej można zaobserwować modele, które producenci reklamują, mniej lub bardziej słusznie, jako np. 15-calowy laptop, w obudowie wielkości charakterystycznej dla 14-calowych konstrukcji. To właśnie efekt cienkich ramek. Świetnie widać to na przykładzie laptopów Dell XPS z ekranami InfinityEdge, HP Spectre czy Lenovo ThinkPad X1 Extreme.

 

Lekkie maszyny do codziennego użytku

Wśród konsumenckich serii laptopów widzimy konsekwentny rozwój m.in. linii ultramobilnych. Producenci nie lansują ich już jednak intensywnie pod nazwą wykreowaną przez Intela, czyli ultrabook, a wskazują jedynie na lekkość konstrukcji oraz długi czas pracy na baterii. Jak co roku, takich maszyn zobaczyliśmy wiele podczas targów IFA w Berlinie. Najwięksi producenci w branży pokazują tam swoje nowe modele, a w tym roku pretekstem do odświeżenia oferty wśród ultramobilnych konstrukcji były nowe procesory Intel Whisky Lake U. Laptopy wykorzystujące te odświeżone procesory 8 generacji zobaczyliśmy w wydaniu właściwie wszystkich większych producentów.

Część z nowych modeli jest na tyle charakterystyczna i wyróżniająca się, że warto o nich wspomnieć. Pierwszy 15-calowy laptop w ważący mniej niż 1 kg to dzieło Acera. Swift 5 w swojej największej, 15-calowej właśnie, wersji jest rzeczywiście imponujący pod względem lekkości konstrukcji. 0,97 kg robi wrażenie. Jednak konkurencja jest tuż za nim. Podobne konstrukcje pokazał m.in. Asus. Ten tajwański producent kusił nas nie tylko smukłymi kształtami laptopów, ale też oryginalnym podejściem do zastosowania touchpada. W modelu ZenBook Pro 15 (i jego mniejszej, 14-calowej wersji) pod powierzchnią gładzika znajduje się dodatkowy wyświetlacz. Może on pełnić funkcje pomocnicze i jest ciekawym zastosowaniem powierzchni, która często pozostaje niewykorzystywana, kiedy mamy podłączoną mysz.  W tańszym modelu ZenBook 15  możemy natomiast zmienić touchpad w dotykową klawiaturę numeryczną. Ciekawe konstrukcję pokazało także Lenovo. Tutaj podejście do ultramobilności jest nieco bardziej zróżnicowane, a chiński gigant nie bał się eksperymentów. Z jednej strony mamy bowiem takie konstrukcje jak Lenovo Yoga C930, nadal bardzo lekki ale bardziej multimedialny, z głośnikami w systemie Dolby Atmos, z drugiej strony Lenovo wpadło na bardzo oryginalny pomysł. Jest nim połączenie lekkiego laptopa z ekranem e-ink, który jednocześnie pełni rolę klawiatury model nazwany Lenovo Yoga Book C930 to bardziej technologiczne demo, pokazujące w którą stronę komputery przenośne mogą pójść, niż rzeczywiście produkt który zdoła podbić rynek. Mimo wszystko za pomysł na budowę takiego komputera należą się brawa. Dell pozostał nieco bardziej konserwatywny. Tegoroczne odsłony głównych serii konsumenckich robią jednak bardzo dobre wrażenie, mimo iż amerykański producent nie zdecydował się na eksperymenty. XPS wygląda nadal jak XPS, a nawet budżetowe laptopy z rodziny Inspiron zyskały wyraźnie solidniejsze konstrukcje. Zamiast plastików coraz częściej pojawiał się metal, a obudowy nabrały bardziej nowoczesnego designu.

 

 

Gaming

Wcale niemałe zmiany dotknęły w tym roku rynek laptopów dla graczy. Segment ten konsekwentnie rośnie, co nie powinno dziwić zważywszy na wzrastającą popularność gier. A ponieważ statystyczny gracz staje się z roku na rok coraz starszy (o czym pisaliśmy w poprzednim numerze), to rośnie też jego portfel. Tym samym kupujemy, ogólnie rzecz biorąc, droższe komputery niż kupowaliśmy jeszcze kilka lat temu. To niechybnie wpływa na popularność maszyn do gier, które są na ogół wyraźnie droższe niż zwykłe modele konsumenckie. Laptopy do gier upowszechniły się między innymi dzięki dostępności niedrogich z serii takich jak Lenovo Legion Y-530 czy Dell Inspiron G i tańsze modele HP Omen. Producenci kuszą nas już nie tylko agresywną stylistyką, ale przede wszystkim coraz lepszymi systemami chłodzenia, wygodnymi klawiaturami klawiatura lub ekranami wysokiej jakości. Częściej pojawiają się konfiguracje z wyświetlaczami o wyższej częstotliwości odświeżania, wiele konstrukcji może pochwalić się szerokokątnymi matrycami IPS, a pojedynczy wentylator w laptopach dla graczy właściwie odchodzi do lamusa. W tym segmencie widać szczególnie dobrze, że producenci nie pozostają głusi na oczekiwania użytkowników. Gdyby kilka lat temu zapytać większość użytkowników komputerów gamingowych czego oczekują, to poza większą wydajnością zapewne usłyszelibyśmy właśnie o tym, co z high-endowych konstrukcji trafiło w tym roku do gamingowego mainstreamu.

Ze względu na wysokie ceny nie upowszechniła się, kusząca zresztą, wizja zewnętrznych kart graficznych podłączanych za pomocą złącza Thunderbolt 3. Szkoda, bo takie podejście do konstruowania komputerów mogłoby z powodzeniem skutkować jeszcze lżejszymi, mniejszymi i cieńszymi komputerami, które jednocześnie po podłączeniu do zewnętrznej karty graficznej byłyby w stanie sprostać oczekiwaniom graczy jeśli chodzi o wydajność graficzną.

Trend systematycznego odchudzania się laptopów przeszedł jednak także do sprzętu gamingowego. Spora w tym zasługa NVIDII i jej kart graficznych z serii GeForce Max-Q. Charakteryzujące się mniejszym poborem prądu i zdecydowanie niższymi temperaturami podczas pracy od swoich “pełnych” odpowiedników, karty te pozwalają na umieszczenie dość wydajnej grafiki w cienkiej obudowie. I nie musi to wcale dotyczyć kart o niskiej wydajności. Swoje wersje Max-Q mają nawet konstrukcje takie jak GeForce GTX 1070 i GeForce GTX 1080. Dobrym przykładem komputera, który wykorzystuje tego rodzaju kartę graficzną jest MSI GS65 Stealth Thin. Z 6-rdzeniowym procesorem Intela i GeForcem GTX 1070 Max-Q w środku, ten cienki, lekki, mobilny laptop świetnie nadaje się także do gier. MSI dokonało zresztą dość widocznej zmiany wizerunkowej w tym roku. Kojarzony głównie z laptopami gamingowymi tajwański producent zaczął dość intensywne promowanie swoich  modeli, w teorii nie będących gamingowymi.. Dlaczego “w teorii”?  Zdaniem producenta są to komputery stworzone dla “twórców treści cyfrowych”, ale w praktyce w większości przypadków są to po prostu przemalowane na biały lub srebrny kolor konstrukcje gamingowe.

Lenovo zaskoczyło z kolei stylistyką nowych Legionów. Wyglądają zdecydowanie inaczej niż ich poprzednicy. Korzystają np. z nietypowej konstrukcji tylnej części komputera, z zawiasem umieszczonym przed krawędzią co skutkuje powstaniem z czegoś co wśród użytkowników uzyskało już, urocze skądinąd, miano “kuperka”. Takie rozwiązanie pozwala umieścić większy układ chłodzący, a przy okazji stanowi bardzo ciekawe związane nie stylistyczne.

HP, które w wyścigu laptopów gamingowych wystartowało nieco później niż konkurencja, bardzo konsekwentnie rozwija swoją linię Omen. Nowi przedstawiciele tej rodziny komputerów mogą pochwalić się dużo lepszym chłodzeniem niż poprzednicy. Robią też znacznie lepsze wrażenie jeśli chodzi o ogólną jakość wykonania. Do tego amerykański producent w swoim nowym HP Omen 15 ograniczył ramki ekranu, zgodnie z najnowszymi trendami.

Spośród producentów zajmujących się laptopami gamingowymi najbardziej konsekwentny i konserwatywny stylistycznie pozostaje pionier branży czyli Alienware. Jak powiedział mi podczas nowojorskiej premiery procesorów Intel Core dziewiątej generacji założyciel należącej obecnie do Della marki, Frank Azor, nie ma w tym przypadku. O ile podzespoły wewnątrz laptopów się zmieniają i amerykański producent bynajmniej nie zostaje w tyle, to w kwestii stylistyki zwykle nowe modele nie różnią się od tych kilkuletnich. Szef Alienware’a wyjaśnił mi to porównując laptopy z charakterystyczną głową kosmity na klapie, do samochodów Porsche. Nieważne czy model z lat 70 czy z drugiej dekady XXI wieku. Wystarczy jeden rzut oka, by wiedzieć, że mamy do czynienia z autem ze Stuttgartu. Podobne podejście ma właśnie Alienware. Jednak nawet i tutaj widać efekty ogólnorynkowego odchudzania. Alienware M15 zaprezentowany w październiku tego roku, jest lekki cienki, a mimo to zachowuje cechy charakterystyczne dla komputerów amerykańskiej marki.

 

 

Dlaczego nie połączyć trendów?

Połączenie zwykłego laptopa konsumenckiego z gamingowymi aspiracjami wielu użytkowników dotychczas często kończyło się zawodem. Powód był prosty: układy graficzne znajdujące się w większości nie-gamingowych laptopów były albo bardzo powolnymi układami zintegrowanymi albo podstawowymi kartami niezależnymi, których wydajność nie pozwalała na zbyt wiele. W 2018 roku na rynku pojawiło się jednak wiele konstrukcji wykorzystujących układ graficzny NVIDIA GeForce MX150. Nie jest to oczywiście karta służąca do gier dla najbardziej wymagających, ale typowe tytuły esportowe działają na niej całkiem sprawnie, nawet w wyższych ustawieniach graficznych. Wystarczy rzut oka na komputery wyposażone w ten właśnie GPU by zrozumieć, że idea gamingowego ultrabooka ma się coraz lepiej. Jest ona oczywiście dziełem kompromisu ale jednocześnie stanowi krok w dobrą stronę. Wśród interesujących maszyn z kartą GeForce MX150 znalazła się także konstrukcja Xiaomi. Producent znany głównie z telefonów dość śmiało poczyna sobie na rynku laptopów. Zresztą nie on jeden.

 

Ze smartfona do laptopa

Podobnie jak Xiaomi, także Huawei coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność na rynku komputerów przenośnych. Chiński gigant telekomunikacyjny na polskim rynku ma w ofercie kilka laptopów, które z całą pewnością można uznać za interesujące konstrukcje. Na szczególne wyróżnienie zasługuje tu Matebook X Pro, który jest jednym z nielicznych lekkich konstrukcji uzbrojonych w wysokiej rozdzielczości ekran oraz gniazda Thunderbolt 3. Komputery ten wydaje się być tym samym jednym z najbardziej zaawansowanych konkurentów nowego MacBook air.

Skoro już wspomniałem o przenośnym komputerze rodem z kalifornijskiego cupertino to należy mu się chyba z kilka słów więcej. Apple konsekwentnie buduje swoje komputerowe portfolio obok świata maszyn z Windows, które chętnie czerpią rozwiązania stylistyczne z MacBooków. Zaprezentowany w tym roku nowy MacBook Air to niewątpliwie pięknie wykonana maszyna, jednak jej cena nie odpowiada zastosowanym podzespołom. Jego główna konkurencja jest wyraźnie tańsza, mając przy tym znacznie wyższą wydajność. Dla fanów marki nie będzie miało to jednak wielkiego znaczenia. Co otrzymają w nowym Air’rze? Ponad 12 godzin pracy na baterii oraz masę ledwie 1,25 kg.

 

 

Dla biznesu

Komputery biznesowe z natury przejmują część trendów nieco wolniej niż maszyny konsumenckie. Tu nie ma miejsca na eksperymenty. Wśród najciekawszych zmian, jakie zaszły w 2018 roku można z pewnością wymienić dwie. Pierwszą jest wspomniane kilkukrotnie powyżej odchudzanie konstrukcji. Wiele serii przeszło lifting, często mniej lub bardziej wyraźny, ale zwykle prowadzący do, że się tak posłużę terminem sportowym, redukcji masy. Druga zmiana jest w mojej opinii bardziej znacząca. Thunderbolt 3. Nareszcie zaczynają się pojawiać modele laptopów wykorzystujące to gniazdo. I chociaż część z nich była już obecna w 2017 roku, to jednak 2018 przyniósł większą popularyzację tego standardu. Dlaczego to takie ważne? Przede wszystkim ze względu na wygodę. Podczas berlińskiej prezentacji procesorów Intel WhiskyLake U i Amber Lake, w części prezentacyjnej znajdował się m.in. niewielki laptop Dell XPS 13 2w1. Jednym kablem łączył się z dwoma monitorami, klawiaturą, myszą i słuchawkami. Ponadto tym samym złączem ładowana była jego bateria. Czy to nie jest rozwiązanie, na które czekaliśmy od wielu lat?

Biznesowe maszyny 2018 roku to przede wszystkim potężny Lenovo X1 Carbon Extreme. Potężny pod względem wydajności, bo gabarytami nie odbiega od przeciętnego 15-calowca. W środku: 6-rdzeniowe CPU z VPro, niezależny GPU i dwa szybkie dyski SSD NVMe, a przy tym dwa porty Thunderbolt 3. Na zewnątrz: forma, którą znamy jak żadną inną, bo przecież ThinkPad w 2018 roku nadal pozostaje niczym czarny garnitur: zawsze w modzie, nawet jeśli nieco retro.

 

Co może nam przynieść rok 2019?

Co stanie się z laptopami w 2019 roku? Przede wszystkim powinniśmy oczekiwać dwóch rzeczy: powolnej ewolucji formy i ponownej próby ataku ze strony laptopów na ARM’ach. Laptopy z pewnością będą nadal “chudły”. Coraz więcej rozwiązać z droższych komputerów będzie przechodziło do maszyn o bardziej rozsądnych cenach. Mam szczerą nadzieję, że wśród tego trendu znajdzie się miejsce dla Thunderbolt 3, bo wizja całego środowiska pracy podłączanego jednym kablem jest niesamowicie przyjemna. W gamingowych maszynach z pewnością pojawią się nowe układy graficzne NVIDII, ale na tę chwilę trudno powiedzieć, czy będzie to rewolucja. Pojawią się kolejne laptopy na ARM’ach, a biorąc pod uwagę buńczuczne zapowiedzi towarzyszące prezentacji procesora Snapdragon 855, możemy w końcu doczekać się prawdziwie użytecznych notebooków na tych układach. Może uda się też przełamać niemoc AMD w dziedzinie komputerów mobilnych. W końcu sukces Ryzenów w desktopach powinien w końcu zacząć emanować na rynek maszyn mobilnych. Rok 2019 zapowiada się więc nadzwyczaj ciekawie.

 

 

Autor:

Krzysztof Bogacki

k.bogacki@itreseller.pl

 

Dodaj komentarz

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

POLECANE

3,272FaniLubię
10,608ObserwującyObserwuj
1,570SubskrybującySubskrybuj

NOWE WYDANIE

POLECANE

NAJNOWSZE