Jak kraje Zachodniej Europy starają się ograniczyć produkcję baterii w Polsce?

Baterie to dziś istotny zasób. Napędzają smartfony, słuchawki bezprzewodowe, laptopy, zasilacze awaryjne, mnóstwo urządzeń AGD oraz samochody elektryczne. Polska znajduje się wśród czołowych producentów baterii na świecie, ale już trwają prace nad przepisami, które mogą to zmienić. 

W Polsce produkuje się naprawdę dużo baterii. Jak podaje Polski Instytut Ekonomiczny, Polska jest drugim co do wielkości producentem baterii na świecie i pierwszym w Europie, z eksportem baterii w I kwartale 2024 roku na poziomie 12 mld zł, co stanowi ponad 3% całkowitego eksportu towarów z Polski. Po ewentualnej realizacji najnowszych planów rozwoju Samsunga w Europie, oczywiście jeśli wybór Koreańczyków padnie na Polskę (co jest prawdopodobne), będziemy niekwestionowanym numerem jeden w Europie jeśli chodzi o produkcję baterii. To natomiast polską gospodarkę stawia w dość wyjątkowej pozycji, biorąc postępującą elektryfikację np. transportu. Naturalnie, taki stan rzeczy jest nie do zaakceptowania wśród decydentów z krajów tzw. starej Unii. Dlatego też Komisja Europejska już szykuje nowe przepisy, których pośrednim efektem będzie zmniejszenie konkurencyjności produkowania baterii w Polsce.

Polski Instytut Ekonomiczny ostrzega, że zmiany w unijnych przepisach dotyczących metodologii liczenia śladu węglowego baterii mogą negatywnie wpłynąć na polskich producentów. Nowe regulacje mogą spowodować, że wyliczalny ślad węglowy baterii produkowanych w Polsce będzie nawet o 30-50% wyższy niż w przypadku baterii wytwarzanych we Francji. Komisja Europejska pracuje nad 40 aktami wykonawczymi do rozporządzenia z lipca 2023 roku dotyczącego baterii, a jednym z kluczowych elementów są konsultacje dotyczące sposobu obliczania śladu węglowego.

Jednym z głównych problemów dla polskich producentów jest proponowana w przepisach rezygnacja z tzw. offsetowania emisji, czyli uznawania za równoważne zużycie energii z odnawialnych źródeł na podstawie gwarancji pochodzenia. Zamiast tego, ślad węglowy miałby być obliczany na podstawie intensywności emisji dwutlenku węgla przy produkcji energii elektrycznej w kraju produkcji. A na tym polu Polska wypada niestety bardzo, bardzo słabo, ponieważ nasza energetyka nadal bazuje przede wszystkim na węglu.

Produkcja baterii to łakomy kąsek. Ponieważ aktualnie koszty produkcji tego typu urządzeń są niższe w Polsce i innych krajach regionu CEE, międzynarodowe korporacje, jak chociażby wspomniany już Samsung, ale i obecne już w Polsce LG, Northvolt czy BMZ, mogłyby po wejściu nowych przepisów odkryć, że produkcja przestała być aż tak opłacalna. Gdzie natomiast byłaby opłacalna? Oczywiście, w krajach, w których miksie energetycznym dominują tzw. czyste źródła energii, jak energetyka odnawialna, atom czy gaz. Wprawdzie to ostatnie paliwo jest ostatnio nieco na cenzurowanym, ale to może się wkrótce zmienić. Coraz częściej w wypowiedziach ekspertów mówi się o tym, że już jesienią możemy zobaczyć pierwsze negocjacje pokojowe między Ukrainą i Rosją. Jeśli dojdzie do choćby zawieszania broni, nie mam większych wątpliwości, że w pewnym, bardzo lubianym przeze mnie zresztą mieście nad Sprewą, natychmiast pojawi się decyzja o powrocie do „biznesu jak zwykle” z Moskwą.

W powyższym ktoś mógłby doszukać się anty-unijnego tonu. Błąd. Uważam UE za wyjątkowo dobry projekt, chociaż posiadający pewne wady. Jedną z nich jest stale funkcjonujący mit o wszechobecnych wspólnych korzyściach. Wewnątrz UE wszystkie kraje zabiegają o własne interesy, a w najlepszym interesie każdego z nich jest wzmacnianie własnej gospodarki. Jeśli można to zrobić przy okazji ekologicznej narracji (bo, bądźmy szczerzy, offsetowanie jest praktyką co najmniej dyskusyjną), to tym lepiej. Trudno jednak nie zauważyć problemu, gdy offestowanie miałoby być niemożliwe akurat w tej dziedzinie produkcji, ale już np. w produkcji motoryzacyjnej: nie. Czy ma to związek z tym, że największy wpływ na politykę Komisji Europejskiej mają, tradycyjnie, kraje przodujące także w produkcji samochodów? Nie wiem. Być może.