Strona w budowie, zapraszamy wkrótce...

Zapraszamy już za:

[wpdevart_countdown text_for_day="Dni" text_for_hour="Godzin" text_for_minut="Minut" text_for_second="Sekund" countdown_end_type="date" font_color="#000000" hide_on_mobile="show" redirect_url="" end_date="21-09-2020 12:00" start_time="1600339301" end_time="0,1,1" action_end_time="hide" content_position="center" top_ditance="10" bottom_distance="10" ][/wpdevart_countdown]

Strona w budowie, zapraszamy wkrótce...

IFA pod znakiem „Lodowego Jeziora”, procesory Intel Core 10 generacji zdominowały tegoroczne targi elektroniki użytkowej.

Gdybym miał wybrać jeden produkt, który najsilniej zdołała zaakcentować swoją obecność na tegorocznych targach elektroniki użytkowej IFA, to prawdopodobnie byłby to… ekran OLED 8K. Nie tyle nawet ze względu na powszechność występowania na przestronnych halach Berlin Messe, a bardziej ze względu na to, jak bardzo taka konstrukcja rzuca się w oczy. Sharp, LG, Samsung, Philips, TCL – ekrany 8K znalazły się tym razem w każdej niemal hali. Berlińskie targi miały jednak innego, znacznie mniejszego bohatera – procesory Intel Core generacji 10. Dlaczego tak uważam? Odpowiedź poniżej. 

 

Najpierw trochę wyjaśnienia aktualnej sytuacji na linii “odwiecznego, procesorowego frontu” pomiędzy Intelem i AMD. Druga z firm niewątpliwie może zaliczyć ten rok, a także ubiegły, jako bardzo udany. Wszystko za sprawą procesorów Ryzen i architektury Zen, oraz, mającej swoją premierę rynkową w lipcu tego roku, architektury Zen 2. AMD słusznie chwali się tym, że jego najnowsze procesory korzystają z nowoczesnej, 7-nanometrowej litografii. wytwarzane w zakładach TSMC procesory korzystają rzeczywiście z możliwości produkcyjnych tajwańskiego wytwórcy układów elektronicznych. Tymczasem Intel, aż do IFA 2019, tkwił, a poniekąd tkwi nadal, w procesie technologicznym 14 nm. Tyle tylko, że magia liczb jest w pewnym stopniu zwodnicza. Bo “marketingowe nanometry” nie zawsze przekładają się na rzeczywistą korzyść techniczną w stosunku 1 do 1. By to zrozumieć trzeba by jednak zagłębić się nieco bardziej w budowę samych procesorów oraz sposób ich wytwarzania, a nie temu poświęcony jest ten tekst. Podkreślam jedynie, że 7 nm AMD/TSMC jest z pewnością nowoczesnym procesem technologicznym, to jednocześnie wcale nie musi górować nad 10 nm Intela, tak jak w niektórych aspektach leciwy, wydawać by się mogło, proces 14 nm góruje nad nowszymi litografiami.

 

Wróćmy jednak do samych jednostek 10 generacji Intela. “Niebiescy”, podobnie jak miało to miejsce w przypadku generacji 8, rozpoczęli układami mobilnymi. Prawdę mówiąc to ruch w pełni zrozumiały. Przede wszystkim, właśnie na rynku układów mobilnych Intel dysponuje większą przewagą nad rywalem niż w desktopach. Start nowej generacji na bardziej “przyjaznym gruncie” ma więc sporo sensu. Zwłaszcza, że AMD w laptopach ma, póki co, jedynie procesory oparte o architekturę Zen+, a więc tylko nieznacznie usprawniony pierwszy Zen. Premiera procesorów Core 10 generacji rozpoczęta od serii desktopowych oznaczałaby, już na początku, rynkowe starcie ze znacznie poważniejszym przeciwnikiem jakim są procesory Ryzen 3000.  Nowa generacja mobilnych CPU Intela na targach IFA de facto debiutowała w gotowych produktach, chociaż nieliczni producenci udostępnili informacje o swoich nowych laptopach jeszcze przez berlińską imprezą. To, co może być szczególnie zaskakujące, to fakt iż generacja 10 mobilnych procesorów Intela to tak naprawdę dwie, zupełnie różne linie, skierowane do podobnych maszyn. Różnicą ma być jednak użytkownik.

Comet Lake-U i Comet Lake-Y to pierwszy człon nowej, mobilnej generacji procesorów Intela. To właśnie te układy zobaczymy w większości mainstreamowych konstrukcji w ostatnim kwartale tego roku, oraz przez cały przyszły rok. Firma z kalifornijskiego Santa Clara zachowała tu nazewnictwo bazujące na tym samym schemacie, co w przypadku poprzednich serii. Mamy tu więc procesory U (mainstream mobile) oraz Y (ultramobile). Zachowano także proces technologiczny 14 nm, chociaż przeszedł on dalsze usprawnienia mające skutkować chociażby jeszcze lepszą charakterystyką efektywności energetycznej. Po raz pierwszy też w tej kategorii procesorów, a więc skierowanych do mobilnych, lekkich maszyn, mamy procesor 6-rdzeniowy. Ten pojedynczy model, Core i7-10710U, będzie więc swoistym pomostem pomiędzy układami klasy U, a tymi klasy H. W procesorach Comet Lake mamy do dyspozycji układ graficzny, ale jest to dobrze znana konstrukcja o dość niskich możliwościach. Z drugiej strony, do podstawowych zadań, wliczając w to oglądanie filmów w rozdzielczości 4K, w zupełności wystarczy. Pomimo iż to właśnie te procesory znajdziemy w większości nadchodzących modeli mainstreamowych laptopów, to pierwsze skrzypce w mobilnym koncercie Intela grają jednak układy Ice Lake.

 

Nie przesadzę jeśli powiem, że układy Intel Ice Lake są na swój sposób przełomowe. To nie tylko kwestia 10-nanometrowego procesu technologicznego, bo on akurat jest wyczekiwanym od dawna krokiem firmy z Santa Clara. To przede wszystkim kwestia zmiany pomysłu na to, jak korzystamy z komputera, a może nawet bardziej próba połączenia aktualnego doświadczenia użytkowania z tym prognozowanym. Przede wszystkim Intel dodał do swoich najnowszych procesorów wspomagania uczenia maszynowego. Deep Learning Boost, bo taką nazwę nosi ta technologia, pojawił się już wcześniej w procesorach serwerowych Xeon Scalable drugiej generacji. Wspomaga on działanie aplikacji korzystających z frameworków mxnet, caffe, TensorFlow oraz biblioteki Intel MKL-DNN. Umożliwia też szybsze przetwarzanie instrukcji FP32. Co to oznacza dla użytkownika? Coraz liczniejsze aplikacje wykorzystujące uczenie maszynowe i widzenie maszynowe, będą na komputerach wyposażonych w nowe procesory Intel Ice Lake działać po prostu sprawniej. Świetnym przykładem takiej aplikacji jest Gigapixel AI firmy Topaz Labs. Jak ona działa?

 

Wyobraźmy sobie zdjęcie, np. wykonane podczas wakacji, kilka lat temu, całkiem niezłym aparatem. Jak to na wakacjach bywa, fotografujemy często krajobrazy. Na takich zdjęciach często pierwszy i drugi plan wyglądają dobrze, ale jeśli przybliżymy jakiś fragment fotografii z dalszego planu, bez problemu zauważymy poważne zniekształcenia czy brak szczegółów. Aplikacja Gigapixel AI ma za zadania pomóc w wydobyciu utraconych szczegółów. Jak to robi? Z pomocą sztucznej inteligencji oczywiście. Model AI, na którym bazuje ów program, jest nauczony rozpoznawania obiektów. To tzw. widzenie maszynowe. Dzięki niemu program jest w stanie “patrząc” na zdjęcia zdefiniować czym są znajdujące się na nich obiekty, a następnie wyszukać takie, które wyglądają podobnie i pasują do tej samej kategorii. Aplikacja bada także zdjęcie piksel po pikselu i analizuje obraz podobnie jak robią to programy graficzne podczas stosowania tzw. inteligentnych narzędzi. Łącząc te dwa mechanizmy, oba wykorzystujące rozpoznawanie obrazu, program jest w stanie niejako dodać szczegóły, których fotografia nie zarejestrowała z dostateczną dokładnością, ale które powinny tam być. Miałem okazję zobaczyć aplikację w działaniu. To samo zdjęcie obrabiane jednocześnie przez laptopy z procesorami Ice Lake i Whiskey Lake (8 generacja). Różnica w prędkości przetwarzania była kilkukrotna. To, że nowszy komputer poradził sobie dużo lepiej to w znacznym stopniu zasługa optymalizacji dla zadań związanych z AI, czyli wspomnianego wyżej Deep Learining Boost. Zysk wydajności w tego rodzaju zadaniach będzie tym bardziej widoczny w codziennym życiu, im więcej elementów uczenia maszynowego będą wykorzystywały popularne aplikacje. Trudno mieć wątpliwości, że ta liczba będzie rosła. Inny przykład zastosowania AI w komputerze codziennego użytku to np. automatyczne “wycinanie” szumu tła zbieranego przez mikrofony. Wideokonferencja prowadzona z zatłoczonej kawiarni (kto nie lubi pracować przy dobrej kawie?) zacznie być w końcu dobrze słyszalna. AI usprawniło działanie naszych smartfonów (o czym zresztą piszemy w tym numerze), a teraz zabiera się za nasze laptopy. Zresztą Intel nie ukrywa swoich smartfonowych inspiracji.

 

Wyposażone właśnie w takie procesory konstrukcje wiodących producentów zdominowały komputerową część targów IFA. Mówię o części komputerowej nie bez przyczyny. Znaczną powierzchnię na berlińskich halach zajmowały rozwiązania z pozornie zupełnie innej bajki: sprzęt AGD, telewizory, systemy audio. Tyle, że i tam zagościło AI. Oczywiście wciąż dość proste, raczej przypominające to znane ze smartfonów niż HALa 9000 z Odysei Kosmicznej (może i lepiej). Niemniej jednak trudno nie dostrzec jak szeroko uczenie maszynowe i widzenie maszynowe wchodzą do współczesnych urządzeń. A skoro już o urządzeniach mowa…

 

 

 

Przyjmijmy kolejność alfabetyczną. Acer zaprezentował na IFA cały szereg nowych konstrukcji korzystających z procesorów generacji 10. Ja niezmiennie pozostaję pod urokiem modelu Swift 5, z generacji na generację coraz lżejszego i coraz bardziej znakomicie skrojonego dla użytkowników mobilnych. Ważącego mniej niż 1 kg 14-calowca widzieliśmy już rok temu. Obecna wersja, uzbrojona już w najnowsze CPU Intela, konkretnie układy Ice Lake, aż do czterordzeniowego Core i7-1065G7, ma szansę zdobyć serca i portfele bardziej wymagających, mobilnych użytkowników. Swift 5 waży ledwie 990 g, do tego ma własną kartę graficzną. Nie jest to oczywiście żaden mocny, gamingowy GPU, a dość prosty GeForce MX250. Jego zastosowanie może budzić pewne zdziwienie, skoro wśród dostępnych CPU jest chociażby wymieniony wyżej Core i7-1065G7, dysponujący nową grafiką Intel Iris Plus. Jej wydajność znajduje się mniej więcej w tych samych okolicach co ta oferowana przez słabszą odmianę MX250. Producent utrzymuje, że ten niewielki laptop może pracować nieprzerwanie na zasilaniu bateryjnym do 12,5h. Akurat do tej deklaracji podszedłbym z pewną rezerwą, oczekując raczej wyniku na poziomie 10, może 10,5 h. Sama konstrukcja laptopa uległa lekkiemu przeobrażeniu względem wersji ubiegłorocznej. Otwierając laptopa jednocześnie podnosimy jego tylną część, podczas gdy w modelu z 2018 roku mieliśmy do czynienia z bardziej klasycznym zawiasem. Chociaż Swift 5 jest zachwycający, to jednak nie on stoi za nagrodą, jaką Acer otrzymał od nas podczas berlińskich targów. To już zasługa komputerów z linii ConceptD. Przeczytacie o nich więcej w naszym materiale poświęconym nagrodom “The Best of IFA 2019”, które przyznaliśmy łącznie w 6 kategoriach. ConceptD Acera zyskały nagrodę jako najciekawsza seria komputerów na targach. Przyznaję, że miały przy tym zaskakującego konkurenta. O nim jednak później.

 

Nowe procesory zadomowiły się także w laptopach Asusa. Tajwańska firma postanowiła odebrać tytuł najlżejszego laptopa 14-calowego Acerowi i właściwie zdołała to zrobić. AsusPro B9 w najnowszej wersji waży jedynie 880 gramów. By było jasne – to bardzo niedużo i rzeczywiście daje nowemu, biznesowemu laptopowi Asusa miejsce pierwsze. Tyle tylko, że tak niska masa została okupiona stosunkowo małą baterią (33Wh), zaś wersja z pełna baterią 66Wh waży już 990 g – tyle samo co Swift 5. Tytułu najlżejszego 14-calowca jednak nowe “bedziewiątce” odmówić nie sposób. Laptop ten także korzysta z procesorów Intel Ice Lake, wliczając w to najmocniejszego w serii Core i7-1065G7. Niestety, nie od razu zobaczymy nowy model w sklepach – AsusPro B9 ma trafić do sprzedaży na początku 2020 roku. Tajwański producent pokazał także ZenBooki wykorzystujące najnowsze procesory Intela. Jednak notebookiem, który przykuł uwagę mediów niecodzienną formą, był ZenBook Duo UX481. Zasadniczo jest to mniejsza i znacznie tańsza wersja większego 15-calowego ZenBook Pro Duo. Jest to więc konstrukcja z dwoma wyświetlaczami. Posiada 14-calowy ekran główny Full-HD, a także dodatkowy ekran w ScreenPad Plus. Jest od większego pierwowzoru nieco cieńszy (22 mm), ale dużo lżejszy, ważąc tylko 1,5 kg. Asus wyraźnie próbuje nowych rozwiązań z dwoma ekranami i robi to na różne sposoby. Przyznaję, że mnie jak dotąd nie przekonały te pomysły, ale nie wątpię iż znajdą się użytkownicy, którzy docenią tę dodatkową funkcjonalność. Laptopy z dwoma ekranami z pewnością robią wrażenie.

 

 

Jednak to nie one stały się gwoździem programu Asusa na tegoroczne targi IFA. Najbardziej przyciągające okazały się urządzenia w nowej linii, czy raczej marki ProArt. Trudno mi powiedzieć na tę chwilę jak Asus zechce rozwijać ten brand. Na niektórych spośród maszyn z logo ProArt próżno było szukać wyraźnego logo Asusa. Być może producent zdecydował się na podobny, ale bardziej odważny ruch niż w przypadku biznesowego AsusPro. Czym jest ProArt? Sama nazwa poniekąd wskazuje do kogo Asus kieruję tę markę. Targetem są tu twórcy treści cyfrowych, artyści, projektanci. Mamy więc do czynienia z produktami bardzo ładnie, estetycznie zaprojektowanymi. Dotyczy to zarówno laptopów, jak i monitorów. Najbardziej zaawansowana konstrukcja, jaką tajwański producent pokazał na targach to jednak potężny ProArt StudioBook One. Nie wykorzystuje on jednak procesora generacji 10, a najmocniejszą mobilną jednostkę generacji 9 czyli Core i9-9980HK. Ośmiordzeniowy procesor znalazł się tu w towarzystwie profesjonalnej karty graficznej Quadro RTX 6000. Na tę chwilę jest to jedyny laptop wykorzystujący ten GPU. 15,6-calowy laptop ma przy tym dość niezwykłą konstrukcję. Otóż wszystkie kluczowe elementy umieszczono w części laptopa, która na ogół zawiera tylko ekran. Jak to się chłodzi? Nie dane mi było tego sprawdzić, ale prawdopodobnie dość skutecznie – by ułatwić wentylację, Asus zdecydował się na śmiały ruch. Otwarcie laptopa powoduje także rozsunięcie pokrywy głównej części komputera. Efektem jest znacznie lepszy dostęp powietrza niż w klasycznej konstrukcji. O tym, naprawdę dość niecodziennym komputerze, piszemy więcej w tekście poświęconym najlepszym konstrukcjom z IFA 2019.

 

 

HP tradycyjnie już omija IFĘ. Dlaczego? Nie wiem. Być może amerykański producent nie wierzy w moc przekazu oferowaną przez targi technologiczne organizowane w sercu coraz mniej znaczącego kontynentu? Jakby nie było, chociaż stoisko HP na berlińskich targach się nie pojawia, to same komputery amerykańskiego giganta już tak. Nowy, 14-calowy Pavilion x360, był jedną z maszyn, które posłużyły Intelowi w prezentacji możliwości obliczeniowych platformy Comet Lake-U podczas wydarzenia dla prasy. Podobnie jak konstrukcje zaprezentowane przez większość producentów, także nowości HP, które zagościły na IFA nie wprowadzały względem poprzedników znaczącej zmiany w formie samego urządzenia. Ten trend widać w ofercie większości producentów i wcale nie musi oznaczać niczego złego. Wręcz przeciwnie. Dostajemy dopracowane konstrukcje wyposażone w nowe podzespoły. Tak też jest w przypadku nowego Paviliona, ale nie tylko, bo podobnego ruchu możemy spodziewać się w przypadku innych maszyn tego producenta, jak choćby w zjawiskowym HP Spectre x360. Nieco zaskakujące podejście amerykańska firma prezentuje jednak w dziedzinie maszyn biznesowych. HP, na krótko przed targami w Berlinie, zapowiedziało nową wersję swojej, znakomitej skądinąd maszyny biznesowej 2-w-1 czyli HP EliteBook x360 1030. Najbliższa edycja tego komputera oznaczona jest symbolem G4 i ma opierać się nie, jak należałoby się spodziewać, na procesorach generacji 10, ale na Whiskey Lake. Ma to jednak swoje uzasadnienie. W przypadku biznesowej linii producent może chcieć dopasować swoje rozwiązania w dziedzinie bezpieczeństwa do nowych podzespołów.

 

Dell, oficjalnie na IFA 2019 nieobecny, ogłosił swoją nowość nieco wcześniej. Dell XPS 13 2-in-1 pojawił się jednak podczas wydarzenia Intela. Pod względem konstrukcji samej obudowy nie zmieniło się wiele względem modelu z procesorem Whiskey Lake-U. Nadal jest to lekki, elegancki laptop hybrydowy, który może pochwalić się znakomitą jakością wykonania. W środku jednakże mamy już najnowszy procesor Intel Core generacji 10 z linii Ice Lake, co nie tylko pozwoliło podnieść ogólną wydajność w nowym modelu, ale też znacząco zwiększyło jego możliwości multimedialne. Podobnej aktualizacji doczekała się także “zwykła” odmiana 13-calowego XPS’a.

 

Lenovo także zaprezentowało szereg nowości na IFA. Ze sceny podczas wydarzenia premierowego tego producenta usłyszeliśmy o różnych urządzeniach, nie tylko nowych laptopach. Ba, można wręcz powiedzieć, że Lenovo postawiło silniej na inne kategorie urządzeń. Dużo uwagi poświęcono tabletom, systemowi VR oraz nowej Motoroli One Zoom. Laptopem, który najsilniej zaakcentował swoją obecność ze sceny jest z całą pewnością nowy ThinkBook. Tak, to nie błąd. ThinkBook, nie ThinkPad. O komputerach z tej ostatniej serii ze sceny nie padło ani słowa, chociaż już w przestrzeni z udostępnionymi dla prasy urządzeniami zobaczyliśmy też nowe wersje laptopów z tej klasycznie biznesowej serii. Z mojej perspektywy ThinkBook 13s okazał się być laptopową gwiazdą pokazu Lenovo. Lekki (1,32 kg), ładny (włącznik zintegrowany z czytnikiem linii papilarnych wygląda identycznie jak w Huawei MateBook 13). Sama konstrukcja sprawia wrażenie bardzo przemyślanej maszyny – tak pod względem jakości wykonania, jak i rozmieszczenia portów czy też konfiguracji. Niestety, wewnątrz znajdziemy jedynie procesory Comet Lake-U, stąd obecność opcjonalnej karty graficznej AMD Radeon 630. Brak bowiem szybkiego układu zintegrowanej grafiki Iris Plus. ThinkBooki zresztą pojawiły się podczas IFA 2019 także w nieco większej formie, konkretnie 14 i 15 calowej. Tu także zastosowano podobny zestaw rozwiązań co w mniejszym modelu – nowy procesor generacji 10 Intela (Comet Lake-U) połączony z niezależną kartą graficzną AMD Radeon 620 (ThinkBook 15) lub 625 (ThinkBook 14). Razem, wszystkie trzy modele stanowią pewną alternatywę dla tańszych modeli ThinkPadów. Jeśli komuś klasycznie czarny ThinkPad do gustu nie przypadnie, to Lenovo wśród swoich nowości pokazało też odświeżonego ThinkPada L13 Yoga, a więc biznesowy laptop typu 2w1, o srebrnej, a nie czarnej obudowie. Tu w środku także rządzi generacja 10 procesorów Intel Core, ponownie z linii Comet Lake-U. To jedna z najtańszych maszyn z klasycznej biznesowej serii laptopów Lenovo. Na drugim biegunie cen w ofercie lekkich laptopów biznesowych chińskiego producenta znalazł się ThinkPad X1 Carbon. Najnowsza odsłona tego modelu także zawiera procesor Intel Core generacji 10, ponownie z serii Comet Lake-U. Względem poprzedniej wersji mamy do czynienia z konstrukcją jeszcze lżejszą (1,09 kg względem 1,13 kg) i oczywiście, bardziej wydajną, za sprawą nowego CPU. Uzbrojony w baterię o pojemności 51 Wh nowy Carbon ma, zdaniem producenta, pracować do 18,5h na jednym ładowaniu baterii.

 

Czyżby Lenovo zapomniało o istnieniu procesorów Ice Lake? Nie, chociaż przyjęło niecodzienną strategię. Otóż chiński gigant postanowił wyraźnie rozgraniczyć zastosowanie nowych CPU: Comet Lake-U dla biznesu, a Ice Lake dla konstrukcji konsumenckich. Te ostatnie także pokazano podczas IFA i, muszę przyznać, że chociaż nie oferują one rewolucji w formie, to mogą być maszynami bardzo ciekawymi właśnie dzięki nowej platformie Intela. Dwa modele laptopów Lenovo Yoga zaprezentowanych w Berlinie to konstrukcje pod wspólną nazwą Yoga C940 – 14 i 15-calowa. Lenovo postawiło tu na sprawdzone obudowy – pod tym względem nowe laptopy nie różnią się od modeli ubiegłorocznych. Obydwa korzystają też z ekranów Full HD lub 4K z HDR 400 obsługujące dotyk oraz aktywne piórko, które jest sprytnie chowane w obudowie. Obydwa modele wykorzystują też pełne dobrodziejstwa platformy Ice Lake – łączność WiFi 6, szybką pamięć RAM oraz porty Thunderbolt 3. Mniejsza Yoga C940 14 polega przy tym na nowej grafice zintegrowanej Intela, podczas gdy większy model ma do dyspozycji także kartę graficzną GeForce GTX 1650. W praktyce czyni to większą Yogę maszyną bardziej uniwersalną, zdolną do uruchamiania także nowych, dosyć wymagających gier. Obydwie konstrukcje mogą pochwalić się, identycznym jak w modelach ubiegłorocznych, sound barem zgodnym z Dolby Atmos, umieszczonym w zawiasie laptopa. Jest to, moim zdaniem, aktualnie najelszy system dźwiękowy jaki możemy spotkać w tak lekkich notebookach.

 

Zwykle skupiamy się na sprzęcie biznesowym, ale premiery nowych laptopów kojarzonej z gamingiem marki Razer nie sposób pominąć mówiąc o najciekawszych laptopach na IFA 2019. Zwłaszcza, że ich stylistyka ma niewiele wspólnego z tym, co najczęściej mamy na myśli mówiąc “laptop do gier”. Żadnych agresywnych czerwieni, dziwnych stylizacji wylotów powietrza czy wszechobecnych LEDów. No dobrze, te ostatnie są, w formie podświetlenia klawiatury, ale jest to cecha w pełni konfigurowalna i nic nie stoi na przeszkodzie by taką klawiaturę podświetlić światłem białym. Najnowszy Razer Blade Stealth 13 Mercury White stał się jedną z gwiazd targów. Lekki, smukły, biały, 13-calowy laptop idealnie prezentuje to, co Intel chciał osiągnąć tworząc Project Athena. Komputer prezentuje się pięknie, ma wszystkie cechy funkcjonalnej, mobilnej konstrukcji jak np. dobra wydajność ogólna (Intel Core i7-1065G7 Ice Lake w środku), świetną responsywność w działaniu, większe niż dotychczas możliwości multimedialne (iGPU Intel Iris Plus), a przy tym znakomitą łączność zarówno bezprzewodową (WiFi 6), jak i przewodową (Thunderbolt 3). Razer nie byłby jednak sobą gdyby nie zaoferował także wersji modelu Blade Stealth 13 wyposażonej w niezależny GPU, a konkretnie GeForce’a GTX 1650. Taka konfiguracja pozwala na granie w nowe gry, wprawdzie nie w najwyższych dostępnych ustawieniach, ale za to na laptopie ważącym jedynie 1,32 kg.

 

Czy targi IFA 2019 przyniosły rewolucję w laptopach? Nie. Większość konstrukcji przypomina te, które widzieliśmy przed rokiem. Rzecz w tym, że to efekt pewnej zmiany strategii wśród producentów, wymuszonej też prawdopodobnie samą zmianą platformy mobilnej Intela. Nikt nie próbuje nas już przekonać do nowego sposobu korzystania z laptopa, a jeśli już (jak np. Asus ze swoimi dwoma ekranami), robi to w sposób przemyślany. Zmienia się przede wszystkim wnętrze komputerów mobilnych. Nowe procesory Intel Core 10 generacji niosą powiew świeżości w segmencie lekkich maszyn, zarówno dzięki zmianom w łączności (o tym jak duże znaczenie ma WiFi 6 piszemy także w tym numerze), jak i multimediach. Gdybym dziś (lub bardziej – za miesiąc lub dwa, kiedy nowe konstrukcje trafią na sklepowe półki) stał przed koniecznością wyboru nowego laptopa, przyznaję, miałbym znaczący problem. Jeśli jeszcze dwa lata temu liczba modeli, które spełniałyby moje, a i wielu innych użytkowników, wymagania była bardzo niewielka. Jest to bowiem kilka pozornie niemożliwych do pogodzenia warunków, jak lekka i cienka forma, długi czas pracy na baterii, wygodna klawiatura i wydajność odpowiednia by poradzić sobie nie tylko z przeglądarką czy Wordem, ale też popularnymi grami sieciowymi. Dziś, już po IFA 2019, takich laptopów jest wiele, co niewątpliwie należy przypisać najnowszym układom Ice Lake Intela. To dopiero pierwsza odsłona 10-nanometrowych CPU tego producenta, a to każe przypuszczać, że kolejne lata będą jeszcze ciekawsze.

 

https://itreseller.com.pl/itrnewthe-best-of-ifa-2019-nagrodzilismy/

Dodaj komentarz

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

POLECANE

3,272FaniLubię
10,608ObserwującyObserwuj
1,570SubskrybującySubskrybuj

NOWE WYDANIE

POLECANE

NAJNOWSZE