Jestem daleki od napisania, że “Huawei może odsapnąć z ulgą”. Stan zawieszenia, oczekiwanie na decyzję Departamentu Handlu, to wprawdzie dla chińskiej firmy lepiej niż absolutny zakaz prowadzenia biznesu w USA, ale taka sytuacja, wynikająca z, nigdy nieudowodnionych, zarzutów, prędzej czy później wpłynie na kondycję finansową Huawei.
16 lutego 2020 roku zobaczymy kolejny odcinek spektaklu pt. “Departament Handlu USA decyduje o tym czy wolny rynek jest wolny, czy raczej polityczny” – słowem, do wtedy właśnie przedłużono licencję umożliwiającą Huawei handel z firmami w USA. To oznacza, że przez najbliższe trzy miesiące nie będzie większego problemu np. ze współpracą Huawei z Google. Ale niepewność pozostanie.
W efekcie tej niepewności nikt nie zawrze dłuższych umów z Huawei w USA (nie dłuższych niż do 16 lutego), wielu użytkowników wybierze też zapewne telefony innych producentów, nie ryzykując, że na wiosnę straci aktualizacje bezpieczeństwa do Androida. Pojawiają się głosy, że mimo całego zamieszania Huawei nie traci, że przecież pnie się do przodu, że jest globalnym numerem 2. Tak, ale to efekt pewnej mobilizacji w samych Chinach. Stan zawieszenia, niepewności sytuacji wykraczającej poza horyzont ledwie trzech miesięcy, to nic dobrego dla Huawei. Wskaźniki ekonomiczne warto rozpatrywać z rozbiciem na regiony świata, nie tylko globalnie. Wówczas można dostrzec, że światowy wzrost chiński producent zawdzięcza głównie rodzimemu rynkowi, a jego impet np. na uzależnionym od amerykańskiej polityki rynku polskim osłabł. Dlaczego? Wystarczy zadać sobie pytanie: czy kupiłbym/kupiłabym Mate 30 Pro – telefon, który wprawdzie robi znakomite zdjęcia, ale nie ma dostępu do usług Google’a? Wielu użytkowników, w tym ja, odpowie przecząco. I to nie z winy producenta tego urządzenia.
https://itreseller.com.pl/itrnewsamsung-pozostaje-liderem-huawei-rosnie-najszybciej-apple-w-dol-dane-z-rynku-smartfonow-w-trzecim-kwartale-2019-roku/
